Optymalizacja czyli słowo, którego nie można wypowiadać

Co się stało, że znaczna część podatników i doradców podatkowych dała sobie wmówić, że optymalizacja podatkowa jest czymś złym? Może jest to wynik dużej skuteczności narracji MF oraz KAS, która sugeruje, że porządny podatnik powinien płacić podatków jak najwięcej? A może ukryty cel wprowadzenia MDR, czyli zniechęcenie do wszelkiego typu optymalizacji podatkowej jest skutecznie realizowany?

Ponieważ zasadę zaufania do organów podatkowych najlepiej opisuje koncepcja „pokażcie mi człowieka a paragraf się znajdzie”, wielu podatników nie chce ryzykować bliskich spotkań z KAS i woli zapłacić więcej niż spowiadać się z myślozbrodni za pomocą formularza MDR. Niedawno zresztą doświadczyłem skuteczności tej administracyjnej perswazji rozmawiając z klientem o grupie VAT. Klient był przekonany, że jej wprowadzenie stanowiłoby nadużycie prawa (zasadniczym celem wprowadzenie tej grupy jest przecież oszczędność podatkowa) – zapominając, że nadużyciem jest jedynie takie działanie nakierowane na korzyść podatkową, która jest sprzeczna z celem przepisów a czego oczywiście nie możemy zastosować do udogodnień wprost wprowadzonych do przepisów.

Innym powodem obecnej alergii na optymalizację jest to, iż w „złotych czasach optymalizacyjnych” optymalizacją zwykło się nazywać również rozwiązania, które były przejawem uchylania się od opodatkowania albo wręcz mówiąc dosadniej oszustwem podatkowym. Trudno bowiem optymalizacją nazwać założenie spółki na Cyprze, której celem było wystawianie lewych faktur na marketing, zarządzanie etc. Tego typu struktury, wykuwane często przez mecenasów znających się na wszystkim (od kłótni o miedzę, po rozwód) to były beczki prochu jeśli chodzi o ryzyko podatkowe. Zresztą generowały one ciekawe spory podatkowe również na gruncie VAT. Mało kto wiedział, że spółka założona na Cyprze z punktu widzenia VAT często może być uznana za podmiot krajowy z punktu widzenia miejsca opodatkowania transakcji. W konsekwencji wniesienie znaku towarowego o „wartości rynkowej 400 mln dolarów” do takiej spółki na Cyprze mogło wiązać się z obowiązkiem naliczenia krajowego VAT od takiej transakcji.

Szkoda więc, że przez te zaszłości historyczne podatnicy obawiają się prawdziwej i zgodnej z przepisami optymalizacji podatkowej. Mimo znacznego ograniczenia zakresu optymalizacji istnieją przecież w przepisach nadal bardzo sensowne rozwiązania optymalizacyjne (estoński CIT, specjalne strefy ekonomiczne, grupy VAT etc.). Oczywiście również te rozwiązania trzeba wprowadzać z głową – zdrowy rozsądek to wymóg ponadczasowy.

Jerzy Martini